Witajcie po kilkudniowej przerwie! Pomimo trwającego remontu, staram się być z Waszymi blogami na bieżąco, natomiast u siebie chcę publikować posty w miarę regularnie, minimum 2-3 razy w tygodniu. Przygotowuję już dla Was post o mojej aktualnej pielęgnacji twarzy, natomiast w tzw. międzyczasie postanowiłam również naskrobać kilka słów na temat produktu, którego używam już od paru miesięcy i który będzie jednym z głównych bohaterów mojego kolejnego wpisu... mowa tutaj o kremie matująco-nawilżającym z serii Hydro Algi marki AA - jeśli jesteście ciekawe, jak się u mnie spisał, zapraszam do czytania dalej...
OD PRODUCENTA
Jak widać na zdjęciach, kartonowe opakowanie jest wręcz naszpikowane informacjami dotyczącymi składu i działania produktu:
MOJE WRAŻENIA
Zacznijmy od pozytywów:
- krem jest delikatny i bezpieczny dla skóry, nie wywołuje żadnych reakcji alergicznych (moja skóra bynajmniej zawsze bardzo dobrze tolerowała kosmetyki AA, które notabene są przeznaczone dla alergików)
- faktycznie nadaje efekt super matowej cery; sprawdzał się rewelacyjnie zwłaszcza w upalne dni, a ponadto pozostawia skórę miękką i jedwabiście gładką, zgodnie z obietnicą producenta
- lekka konsystencja; łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania
- tani (ok. 15 (zwłaszcza teraz na promocjach!)-19 zł za produkt o pojemności 50 ml) i łatwo dostępny w większości drogerii i supermarketów
- opakowanie (->biały, plastikowy słoiczek z nakrętką) nawet całkiem przyjemne, estetyczne - luksusowy produkt to to nie jest, aczkolwiek "obciachu" w łazience czy na toaletce również nie ma, a do tego poręczne i lekkie jak piórko (co jest dla mnie szczególnie istotne na urlopie/ w podróży)
- krem można stosować zarówno na dzień, jak i na noc, a poza tym również na szyję i dekolt, przez co możemy zminimalizować ilość kremów w łazience
- całkiem przyjazny skład, bez substancji alergizujących, parabenów czy barwników
- przyjemny, nie drażniący i świeży (jakby morski) zapach.
A teraz minusy:
- liczyłam na nieco lepsze nawilżenie suchych rejonów na mojej mieszanej cerze - rzecz, jaką zauważyłam zwłaszcza po zastosowaniu kremu na noc: rano budzę się z wyraźnie zauważalnymi suchymi miejscami poza strefą T (na policzkach), reszta jest ok; jednak jeśli nie macie problemu przesuszonej cery na policzkach, to powinno być ok;
- na opakowaniu znajduje się informacja, że krem zapewnia ochronę UVA/UVB, ale dla mnie brzmi to trochę enigmatycznie, i ze względu na skłonność do przebarwień posłonecznych, dodatkowo na krem nakładam krem BB z filtrem 50+ (Anthelios XL od La Roche-Posay);
- jeśli chodzi o stosowanie kremu pod makijaż, to nie jest idealnie; gdy nakładam po nim odżywczy i trochę tłustawy Anthelios, skóra była nawilżona bardzo dobrze, jednak gdy na krem aplikowałam podkład (nawilżający (!) Healthy Mix od Bourjois), to skóra na policzkach była lekko ściągnięta i widocznie brakowało jej nawilżenia (nie zauważyłam takiej skuchy w przypadku innych kremów, jakie stosowałam pod ten podkład).
Ogólnie rzecz biorąc, krem oceniam na całkiem niezły pod względem lekkości i matowienia cery (myślę, że sprawdzi się dobrze zwłaszcza latem), natomiast średni, jeśli chodzi o obiecywane "intensywne nawilżenie". Na dzień jest jeszcze nawet ok (ale to też zależy od tego, czy i ewentualnie jaki make-up nakładamy na twarz), jednak na noc moja skóra potrzebuje czegoś "bogatszego", po czym nie będę się budzić z moimi nieszczęsnymi suchymi plackami na policzkach... Ideału z tzw. "efektem wow" wśród lekkich kremów nawilżających będę zatem szukać dalej... xo
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy konstruktywny komentarz!
UWAGA!!! proszę nie spamować i nie umieszczać linków do swoich blogów czy stron. Sama potrafię Was znaleźć w sieci ;)
Korzystanie z tej strony i pozostawianie komentarzy jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych.
Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby.
- Justyna F (Elfie)