Róż jest kropką nad
i makijażu twarzy - sprawia, że nasza cera wygląda świeżo, promiennie i po
prostu młodziej. Róż jest świetnym i przede wszystkim błyskawicznym sposobem na
dodanie cerze zdrowego blasku i promienności. Ponadto, jest to produkt, który
częściowo modeluje (a w zasadzie uwypukla) policzki. Wygląda dziewczęco, czasem
zalotnie, a przede wszystkim sprawia, że nasza twarz wygląda na wypoczętą i
zdrową.
FORMUŁA
Mamy wiele różnych
form i konsystencji różu: od róży "suchych": sypkich bądź prasowanych (w pudrze), po róże
"mokre": w żelu bądź w kremie (kremowe mogą mieć także formę sztyftu),
jednak to róże prasowane są najczęściej stosowane, najłatwiejsze w aplikacji i
najbardziej trwałe.
ODCIEŃ
Przy wyborze
odpowiedniego odcienia różu kierujemy się naturalnym kolorytem naszej cery. W praktyce jest to
dosyć proste: przy karnacjach cieplejszych, z nutką żółci, powinno się sięgać
po róże ciepłe, np. odcienie koralowe czy morelowe, natomiast przy
chłodniejszych i jasnych cerach wybieramy chłodne odcienie różu (ewentualnie z
domieszką fioletu lub niebieskiego). Oczywiście, czasem bierzemy również pod
uwagę kolor naszych oczu oraz ust. Dobrze by było, gdyby nasz kolor ust zgrywał
się właśnie z odcieniem różu. Dla przykładu, koralowa szminka na ustach przy
różowych policzkach będzie wyglądać raczej sztucznie.
Warto na wstępie
wspomnieć o idealnym narzędziu do aplikacji różu, czyli pędzlu. Może on być
duży, puchaty i okrągły, jak również nieco mniejszy i/lub ukośnie ścięty (jednak
nigdy płaski!). Warto zaznaczyć, że ścięty pędzel ma więcej funkcji niż ten
okrągły - można nim nie tylko nakładać róż, ale i jego dłuższym brzegiem
konturować twarz. Zdaniem wielu makijażystów, optymalny jest pędzel ścięty
wykonany z naturalnego włosia, ponieważ pozwala nałożyć róż bardziej
równomiernie, a przy tym zmniejsza ryzyko wymalowania sobie na twarzy plam. Co
więcej, jest to świetny wybór dla początkujących, pod warunkiem, że nie mamy
alergii na naturalne włosie (wówczas trzeba wybrać odpowiednik syntetyczny).
Opcjonalnie, możemy
nakładać róż gąbką typu beauty blender.
W moim odczuciu gąbki sprawdzają się lepiej w przypadku kremowych formuł,
natomiast pędzle będą lepsze w przypadku róży sypkich (np. mineralnych) bądź
pudrowych. Róże kremowe można również wklepać w policzki palcami.
NAKŁADANIE
Gdy już znajdziemy
właściwy pędzel do aplikacji różu, nabieramy nim niewielką ilość kosmetyku z
opakowania a po chwili strzepujemy jego nadmiar np. nad dłonią. Następnie przykładamy
pędzel do policzka, nie przeciągając go zbyt daleko. Jeśli nie mamy pewności, w
jakim miejscu róż powinien się znaleźć na naszych policzkach, pomocna może się
okazać zasada dwóch palców - róż
aplikujemy w odległości dwóch palców od nosa i od oczu (choć niektóre źródła
sugerują, by odmierzyć odległość jednego palca od oka), a następnie rozcieramy
delikatnie na zewnątrz i do góry, wzdłuż kości policzkowych. Pamiętajmy jednak,
by nie nakładać różu zbyt rozlegle, tj. nad kość jarzmową, ponieważ tam jest
miejsce na rozświetlacz.
PRZYDATNE PORADY
* aby uniknąć plam
i nadmiaru różu na policzkach (i w efekcie uniknąć karykaturalnego efektu
matrioszki), przed aplikacją trzeba koniecznie strząsnąć jego nadmiar (np. na
dłoń lub nad opakowaniem czy umywalką)
* jeśli już
nałożymy go za dużo, warto wówczas wziąć do ręki czysty pędzel, nałożyć na
niego puder, przyłożyć na róż a następnie stonować poprzez delikatne roztarcie
ewentualnie zwilżyć czysty beauty blender i usunąć nadmiar produktu
* róże suche
nakładamy na twarz zagruntowaną wcześniej pudrem, natomiast kremowe przed
nałożeniem pudru
* gdy akurat nie
mamy przy sobie różu (np. w pracy czy w podróży), możemy w tym celu użyć
pomadki do ust w odpowiednim odcieniu.
*Na zdjęciach wykorzystałam zdjęcie z książki Garance Dore "Love Style Life",
wydanej przez Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2015 (str. 144-145).
Jak się okazuje,
róż wcale nie jest trudny w aplikacji, a jego obecność w codziennym makijażu znacząco
wpływa na zdrowy, świeży i pełen blasku look. Mimo, iż jest on czasami przez nas
pomijany lub po prostu boimy się z nim przesadzić, warto czasem po prostu
usiąść przed lustrem i zwyczajnie popróbować. Jestem pewna, że po kilku lub
kilkunastu minutach osiągniemy zadowalający efekt i z różem się po prostu polubimy.
Dodatkowym bonusem będzie fakt, że nasza cera będzie wyglądać promiennie, a my
przy okazji zbierzemy niejeden komplement. xo
Świetny post! Ja kiedyś różu nic a nic nie używałam, teraz mnie odmładza ;)
OdpowiedzUsuńJa tak samo! ;) PS. Dzięki, kochana! xo
UsuńJa kiedyś bałam się róży, bo myślałam, że będą mocno podkreślać zaczerwienienia. Teraz nie wyobrażam sobie bez różu mojego codziennego makijażu :D
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam! Dopiero niedawno udało mi się przekonać do różu :)
UsuńŚwietny post! Ostatnio bardzo polubiłam róż :) Fajna zasada dwóch palców, nie znałam jej wcześniej :)
OdpowiedzUsuńJa poszperałam trochę w in ternecie, już nawet nie pamiętam, gdzie to znalazłam :D
Usuńja różu w ogóle nie używam
OdpowiedzUsuńRozumiem, bo do niedawna miałam tak samo, ale uważam, że warto się przełamać :)
UsuńJa różu raczej nie używam. Trochę jest to z brak czasu, trochę z lenistwa :) Jednak ogólnie dobrze dobrany odcień wygląda na twarzy naprawdę świetnie (ja szczególnie lubię ciepłe róże, wpadające w brzoskwinie).
OdpowiedzUsuńBrzoskwiniowe odcienie bardzo mi się podobają, ale wyglądają lepiej na cieplejszych karnacjach...
UsuńKiedyś kompletnie nie używałam różu, nie wiem jak mogłam z tym żyć!
OdpowiedzUsuńJa też nie! ;)
UsuńBardzo przydatny post Justynko! :) Lubię róże, nie można ich się bać o ile nie używa się z nadmiarem :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, nadmiar nigdy nie jest wskazany :)
Usuń♥
OdpowiedzUsuń:)
Usuńja długo wystrzegałam się używania różu, jednak jak się przekonałam, to dzisiaj nie wyobrażam sobie żeby w moim makijażu miało go zabraknąć :))
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie! :)
UsuńMy nadal pracujemy nad nakładaniem różu. Dziękujemy za podpowiedzi!
OdpowiedzUsuńNie ma za co! Powodzenia :)
UsuńJa teraz mniej sięgam po róż ale tylko dlatego że rano jak wstaje o 4 nie chce mi się wykonywać pełnego makijażu :P chyba zrobiłam się leniwa :P
OdpowiedzUsuńA ja z lenistwa pomijam cienie do powiek, bronzery itd. a kładę podkład i róż :) ale gdybym miała wstawać o 4 rano, to chyba malowałabym się w drodze do pracy lub już w firmowej toalecie :P
UsuńMam to serduszko, uwielbiam je. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
UsuńJa się przekonałam do różu ostatnimi czasy i rzeczywiscie - daje świetny efekt i warto go wprowadzić do swojego makijażu :)
OdpowiedzUsuńNo to mamy podobne odczucia 👍
UsuńJa po róż sięgam od czasu do czasu. :) Głównie wtedy kiedy moja twarz wygląda na zmęczoną. :)
OdpowiedzUsuńTo chyba najlepszy trik by sprawić, że buzia będzie wyglądać na wypoczętą i świeżą 😉
UsuńW sumie róż to jeden z tych kosmetyków, bez których uważam, że mój makijaż nie jest skończony, a twarz wydaje się jakaś taka płaska. Najbardziej lubię wszelkiego rodzaju brzoskwinie i inne słoneczne barwy oraz takie dziewczęce i jasne róże. Zdecydowanie nie po drodze mi z różnego rodzaju ciemnymi i buraczkowymi kolorami.
OdpowiedzUsuńSłoneczne barwy i brzoskwinie kocham, ale niestety teraz się nie opalam i te kolory mi po prostu nie pasują :(
UsuńRóż jest chyba najbardziej zaniedbanym produktem w mojej kosmetyczce. Bronzer uwielbiam, rozświetlacz nakładam, tylko ten róż zawsze tak jakoś pomijam... Może na wiosnę czas odrobinę zmodyfikować przyzwyczajenia w dziennym makijażu? ;)
OdpowiedzUsuńWiosna to najlepszy czas na zmiany :)
UsuńJa róży nie używam, ale ten MUR mi się podoba.
OdpowiedzUsuńFajny jest, choć przyznam szczerze, że najczęściej uzywam go w roli rozświetlacza :D
UsuńRóż to podstawa :D
OdpowiedzUsuńNiestety większość z nas tak nie uważa... ja sama za późno się do niego przekonałam ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że różu używam bardzo sporadycznie. Bronzer - tak, ale do różu coś nie mogę się przekonać :)
OdpowiedzUsuńZnam to z autopsji ;)
UsuńSerduszko mam i uwielbiam :) Ja bez różu, nie ruszam się z domu :) Mogę obejść się bez bronzera, ale róż dodaje mi życia i młodości :) :P
OdpowiedzUsuńJa ostatnio właśnie zaczęłam rezygnować z bronzera na rzecz różu :)
UsuńJa zdecydowanie preferuję formę prasowaną jeśli chodzi o róż :) Kremowego w ogóle nie potrafię nakładać :(
OdpowiedzUsuńJa kremowy miałam jedynie ten Rouge Bunny Rouge i jego akurat lubię, choć faktycznie, prasowane są najłatwiejsze w aplikacji i najbardziej przystępne :)
UsuńNie sięgam zbyt często po róż, a jak już to zdecydowanie Orgasm z Nars skradł mi serce :P
OdpowiedzUsuńNazwa super! Chcę! ;)
Usuńtaki bym chciała mieć :)
OdpowiedzUsuń