"Obsesje" to debiut literacki Angeli Santini, polskiej autorki mieszkającej w Londynie. Premiera książki odbyła się 6 maja 2021 roku (czyli niecały tydzień temu). Wydawca - Prószyński i S-ka - z okazji premiery przekazał na cały dzień swojego Instagrama autorce, która w tym dniu przeprowadziła kilka ciekawych transmisji na żywo oraz "spamowała" okładką książki, która moim zdaniem jest bardzo elegancko wydana i z pewnością przyciągnie uwagę polskich czytelniczek. Muszę przyznać, że taka promocja była nie tylko bardzo emocjonująca dla czytelników, ale również sprytnie przemyślana marketingowo i na światowym poziomie. Czy zatem powieść nowej polskiej autorki przypadła mi do gustu? Zapraszam was na recenzję "Obsesji", choć od razu uprzedzam, że romanse to gatunek, za którym nie przepadam i po który sięgam bardzo, bardzo rzadko (zazwyczaj tylko z czystej ciekawości).
Główną bohaterką i narratorką powieści jest Andrea Cherry, 24-letnia samotna matka pięcioletniej Lily. Cherry pracuje w sklepie z antykami, mieszka z matką (Rose) i najlepszą przyjaciółką Liz, i generalnie, ledwie wiąże koniec z końcem. Ojciec dziecka jest nieznany (Pan X), więc nie ma co liczyć na jego wsparcie. Pewnego dnia, los się jednak uśmiecha do Andrei i jej bliskich, zsyłając im wygraną w postaci tygodniowych wakacji w luksusowym hotelu. Tam główna bohaterka poznaje bogatego i nieziemsko przystojnego Nickolas'a Blake'a i właśnie w tym momencie zaczyna się kolejna namiętna bajka o Kopciuszku dla dorosłych. Niestety (lub stety), moja recenzja nie będzie słodko pierdząca niczym narracja głównej bohaterki oraz 90% opinii, które znajdziecie w sieci na temat tej książki. Po pierwsze, spodziewałam się trochę ciekawszych bohaterów, zwrotów akcji, rozkminek psychologicznych itp. zamiast ckliwych rozważań protagonistki. Wiele wątków nadal pozostało niewyjaśnionych (być może będą rozwinięte w kolejnych częściach), ale głównym zarzutem wobec tej powieści jest rozczarowanie i niedosyt, z jakimi autorka zostawia czytelnika (można by powiedzieć: za mało obsesji w "Obsesjach"). Spodziewałam się po prostu czegoś więcej oprócz obsesji kontroli, zazdrości i zaborczości pana Blake'a i zaledwie wspomnianej skłonności do hazardu (chyba miałam ochotę na jakieś morderstwo albo jakieś inne zgubne uzależnienia z przeszłości). Co do Andrei, jej główną obsesją jest z jednej strony płacz i biadolenie nad swym losem, a z drugiej rozpływanie się nad cudownością i namiętnością jej pięknego i wpływowego kochanka. Szczerze mówiąc, byłam mocno poirytowana i zmęczona huśtawkami głównej bohaterki oraz jej naiwnym i niedojrzałym postępowaniem. Ponadto, nie potrafię zrozumieć, jak kobieta może dla faceta zapomnieć o swoim pięcioletnim dziecku i wiecznie zostawiać córkę pod opieką matki i najlepszej przyjaciółki, a w tym czasie migdalić się ze swoim facetem, nawet jeśli jest niesamowicie przystojny, bogaty i seksowny i jest to jej pierwsza wielka miłość. Oczywiście, samotne matki jak najbardziej zasługują na szczęście, ale wydaje mi się, że powinny jednak więcej czasu spędzać ze swoimi pociechami.
Tak czy inaczej, "Obsesje" to debiut autorki i nie można powiedzieć, że jest to książka słaba. Santini ma spory potencjał i przebłyski dobrego humoru - zaserwowała nam książkę w przystępnym stylu, napisaną prostym językiem, który z pewnością trafi do polskich czytelniczek. Scen seksu nie mamy aż tak wiele, jak można się spodziewać, ale są one podane całkiem smacznie i soczyście, i moim zdaniem inne autorki mogą się od Pani Angeli sporo w temacie nauczyć. Ubolewam co prawda nad tym, że to Andrea jest narratorką w 99% książki, a dopiero na samym końcu poznajemy perspektywę i myśli Blake'a. Jeśli w drugiej części Nick przejmie stery nad narracją (choćby tylko częściowo), to mamy szansę na znacznie ciekawszą i mniej egzaltowaną opowieść. Na zachętę daję 6 gwiazdek, nawet jeśli fanki romansów miałyby mnie za to zlinczować. xo
Ilość stron: 592
Mówiąc szczerze, nie przepadam za tym gatunkiem książek. A ta mnie jakoś do siebie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńRozumiem, sama nie jestem fanka romansów ;)
UsuńO książce nie słyszałam. Szkoda, że jest w niej kolejna infantylna bohaterka. Jestem już zmęczona takimi romansami. Jakby kobiety chciały ogłupić swoją płeć.
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie wolę inteligentne, silne kobiety ;)
UsuńNie wiem czy to książka dla mnie, raczej nie.
OdpowiedzUsuńZgaduję, że wolisz kryminały lub fantasy? ;)
UsuńNie do końca odnajduję się w takich klimatach, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPewnie, szkoda czasu na książki, które nas nie ruszają ;)
Usuń