Jak już widziałyście jakiś czas temu w poście z nowościami, załapałam się na testowanie najnowszej maski The Body Shop z linii Superfood. Himalayan Charcoal to maska oczyszczająca i dodająca blasku, naturalna, wegetariańska i wegańska, inspirowana ajurwedyjską tradycją. Zawiera m.in. kaolin, glinkę z Maroka, bambusowy węgiel z Himalajów, listki zielonej herbaty, olejek z drzewa herbacianego, eukaliptus, olejek arganowy, masło shea, sproszkowane liście aloesu, mentol, kwas cytrynowy i wiele innych dobrodziejstw, które oczyszczają, chłodzą, odświeżają i rozświetlają naszą skórę, jednocześnie ją odżywiając.
Muszę przyznać, że ta maska jest inna od wszystkich pozostałych, z jakimi miałam dotąd styczność, bowiem po zmyciu pozostawia efekt chłodzenia, który utrzymuje się na twarzy około kwadransa. Poza tym, buzia po regularnym używaniu maseczki jest bardzo dobrze oczyszczona i pełna blasku, jest miła, jakby aksamitna w dotyku i ma poprawiony koloryt, a do tego nie podrażnia ani nie wysusza cery, co jest niewątpliwym atutem produktu. Pomimo początkowego strachu przed tym szczypaniem w okolicy nosa i efektem chłodzenia, jestem z tej maski (a w zasadzie z kondycji mojej cery po niej) bardzo zadowolona i polecam Wam wypróbowanie jej na sobie. Jedynym minusem może być wydajność maseczki w stosunku do ceny (zdecydowanie za szybko się kończy, jeśli używacie jej 2-3 razy w tygodniu!) oraz dostępność jedynie w salonach TBS. Ja jestem ciekawa również innych wariantów masek z linii Superfood, z zwłaszcza maski z miodem oraz z jagodami Acai, i mimo ograniczonej dostępności do salonów The Body Shop, będę na nie polować przy okazji wizyt w większych miastach... :)
PLUSY I MINUSY:
+ piękne opakowanie (elegancki szklany słoik o pojemności 75 ml)
+ ciekawy, roślinny skład, bez parabenów, silikonów, olei mineralnych
+ przyjemna konsystencja (papka z naturalnymi, pozwijanymi listkami zielonej herbaty)
+ maska doskonale oczyszcza i delikatnie złuszcza cerę
+ zwęża pory i zmniejsza ich widoczność (Alleluja!)
+ dodaje blasku cerze (efekt glow)
+ pomimo początkowego szczypania, maska nie uczuliła mnie ani nie przesuszyła skóry;
- wydajność w stosunku do ceny (na kartonowym opakowaniu maski, widnieje cena 99,90 za 75 ml produktu) - maska zdecydowanie za szybko się kończy przy regularnym (2-3 x w tyg.) stosowaniu
- początkowe uczucie szczypania na twarzy może stanowić dyskomfort, na szczęście bardzo szybko mija i po chwili już jest ok; poza tym, maska zastyga i trochę ciężko się zmywa z twarzy
- dostępność produktów TBS (tylko salony stacjonarne w większych miastach).
MOJA OCENA: 7/10. Polecam! :)
Serdecznie dziękuję marce The Body Shop
za przesłanie oraz możliwość przetestowania maski!
Moja ocena maski znajduje się również na stronie TBS pod tym linkiem: KLIK.
Znacie maski The Body Shop? Która jest Waszą ulubioną? xo
Glinki doskonale działają na moją problematyczną cerę dlatego maska mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńJest to jedna z lepszych masek z glinką, jakie miałam (oczywiście poza moją ukochaną niebieską od Babuszki Agafii) :)
UsuńNiestety nie znam produktów TBS...Tyle razy oglądałam, wąchałam, ale jeszcze nic nie kupiłam :D
OdpowiedzUsuńWidocznie nic Cię na tyle nie zaintrygowało, by się na coś zdecydować ;) Mają dosyć fajne żele pod prysznic i (podobno) masła do ciała, warto sobie wypróbować na jakiejś promocji. Ja mam też olejek z drzewa herbacianego na wypryski i jest świetny, polecam :)
UsuńDziękuję za sugestię, może się skuszę na jakieś masełko :)
UsuńFajnie się zapowiada :) Ostatnio mam fazę na maseczki różniaste, jak wykorzystam te, co mam, to się zastanowię nad tą :)
OdpowiedzUsuńOj, skądś to znam - ja bez masek to sobie pielęgnacji w ogóle nie wyobrażam - minimum 2 razy w tygodniu taka chwila dla mnie i dla mojej facjaty musi być! :)
UsuńFajna ale cena mnie dobija :-P
OdpowiedzUsuńNo niestety, 100 zł piechotą nie chodzi :/
UsuńFajnie, że oczyszcza i złuszcza jednocześnie :) Mogłaby sie u mnie sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńJeśli możesz, kliknij w linki TUTAJ dzięki <3
Oczyszcza i odświeża doskonale, za to złuszcza dosyć subtelnie :)
UsuńBardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńCiężko mi przyznać, ale niestety nie znam żadnych tego typu produktów z The Body Shop. 😉
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że tak jak ja, zaczęłaś przygodę z TBS od kosmetyków do ciała? ;)
UsuńTeż miałam okazję poznać tą maseczkę i nie jest zła, a nawet polubiłam ją jednak cena wg mnie to czyste szaleństwo, a skład nie do końca jest tak piękny jak zapewnia producent ;/
OdpowiedzUsuńMnie na początku zmartwił ten PEG-40, ale poszperałam, poczytałam i okazuje się, że to zupełnie bezpieczny emulgator :)))))
Usuńzaś co do alkohol denat., to on działa tutaj oczyszczająco + jako konserwator (zabezpiecza kosmetyk przed drobnoustrojami), więc moim zdaniem tragedii nie ma?
UsuńSzkoda, że taka droga, ale zdecydowanie warta wypróbowania. Żeby ta wydajność chociaz była wieksza :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, może to ze mną jest coś nie halo, ale ja maski zużywam bardzo szybko i raczej nie oszczędzam :)
Usuńhaha świetnie wyglądasz! :D muszę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądam jako Shrek z zastygającą maską na buzi, prawda? Hehe, dzięki + pozdrawiam :) xo
UsuńNiestety nie znam niczego TBS poza masłem do ciała Moringa. Chciałabym mieć dostęp do sklepu ;)
OdpowiedzUsuńJa też bym chciała mieć na miejscu ich sklep, żeby można było sobie to wszystko jednak najpierw pooglądać, poczytać etykiety, powąchać... Masła TBS muszę prędzej czy później wypróbować :)
UsuńMnie ta firma nie kusi na szczęście :)
OdpowiedzUsuńSpoko, rozumiem :)
UsuńJeszcze nigdy nie miałam nic z TBS, a wydaje mi się, że niedawno w Manufakturze otworzyli ich sklep. Muszę się rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńTez mi się coś o uszy obiło, że jest teraz TBS w Manu :) fajnie masz, bo blisko :)
UsuńDziwne to.
OdpowiedzUsuńOj tam :)
UsuńKiedy wzięłaś maskę na pędzelek, to miałam nieodparte skojarzenie z kremem czekoladowym i aż mi się go zachciało :P ps. Ja tu się odchudzać próbuję :P
OdpowiedzUsuńMoja cera niestety jest dość wrażliwa na glinki, więc raczej się nie skuszę.
No niestety, glinki nie są dobre dla wszystkich... PS. też próbuję się odchudzić, ale lekko nie jest ;)
UsuńPodobają m isię te opakowania
OdpowiedzUsuńMnie również:)
UsuńCiekawa maska, ale niestety droga. Aplikując takim pędzlem można się poczuć niczym artysta :D
OdpowiedzUsuń:)))))
UsuńJak je zobaczyłam strasznie chciałam wypróbować, alej cena szczerze mówiąc mnie odstrasza. Wiem, że jakość kosmetyków TBS jest na wysokim poziomie, ale chyba wolę już zostać przy swojej ulubionej maseczce do twarzy z LUSH ;) Chociaż z dostępem słabo :/
OdpowiedzUsuńTo prawda - ceny tych masek są dosyć wysokie, a dostępność tylko nieco lepsza niż LUSH... :/ a szkoda, sama chętnie odwiedzałabym zarówno salony TBS, jak i wypróbowała wreszcie coś z LUSH'a
Usuń