Jakiś miesiąc temu odkryłam w Częstochowie cudowne, niemalże magiczne miejsce: kwiaciarnię "Prowincjonalna" w samym centrum miasta, tuż za Ratuszem. Weszłam tam pewnego popołudnia przed pracą, bez większych oczekiwań - po prostu chciałam się pozbyć kilku starych książek, których nie przyjęła lokalna biblioteka (mają tam bowiem szafę do tzw. bookcrossing'u)... Miejsce ogromnie mnie zaskoczyło; nie jest to zwykła kwiaciarnia z banalnymi bukietami i kiczowatymi bibelotami, jakich pełno w mojej okolicy, ale sklep z duszą i fantastycznym wystrojem (przepiękny home decor i masa dodatków z stylu shabby chic, drewniane skrzynki, jesienne kompozycje z dynią i wrzosem w roli głównej, no po prostu coś, co elfiki kochają najbardziej! ;) Pozytywnie zaskoczyła mnie również przemiła i kompetentna obsługa oraz - uwaga - piękna, wypasiona, pachnąca i całkiem dobrze wyposażona szafa Yankee Candle! Jest to pierwsze miejsce w naszym kochanym częstochowskim grajdołku, gdzie mamy taki wybór wosków, samplerów i świec tej słynnej już chyba na całym świecie marki. Oczywiście, sporadycznie duże świece YC widuję także w TK Maxx, ale tam trzeba po prostu często zaglądać, bo za chwilę już okazja ucieka sprzed nosa. Tak czy inaczej, nie mogłam się powstrzymać i wyjść z "Prowincjonalnej" tylko z nową (starą) książką w miejsce dwóch, które już mi się znudziły. Zakupiłam sobie wówczas dwa woski - jeden z nich to Cappuccino Truffle, zapach, który od dłuższego czasu mnie intrygował i wydawał się idealny na ponure, jesienne wieczory.
Na początek wspomnę, że z nowymi zapachami YC jestem trochę na bakier i chyba jako ostatnia osoba w całej blogosferze powolutku zapoznaję się z wariantami klasycznymi. Wosk Cappuccino Truffle (który, notabene, do serii classic również się zalicza) to połączenie "głębokiego, bogatego aromatu ziaren palonej kawy z nutą aksamitnej czekolady".*
*Wg opisu ze strony goodies.pl
Koszt wosku w mojej kwiaciarni to 7 zł (za tarteletkę 22 g), samplery (bez kieliszków) 9,50 zł, natomiast świeca w słoju to wydatek rzędu ok. 39-96 zł, w zależności od rozmiaru. Czas palenia wosku to w przybliżeniu 8 godzin, zatem jest to opcja idealna dla osób, które chcą jedynie próbować i poznawać nowe zapachy, a nie brać z nimi ślub na cały sezon jesienno-zimowy.
Jeśli chodzi o doznania zapachowe, to w Cappuccino Truffle wyczuwam przede wszystkim aromat czekoladowej pralinki (takiej jak ze zdjęcia na opakowaniu), ewentualnie ciasta czekoladowego, którego zarówno smak, jak i zapach uwielbiam. Taki aromat świeżo upieczonego ciasta w domu kojarzy mi się z ciepłą, błogą i rodzinną atmosferą, uwielbiam to uczucie zadowolenia zaraz po wyjęciu ciasta z gorącego jeszcze piekarnika. Jest to po prostu coś, co nastraja mnie bardzo pozytywnie (i zazwyczaj kojarzy mi się z oczekiwaniem na zaproszonych gości). Wosk Cappuccino Truffle jest dosyć intensywny (doskonale i wyraźnie wyczuwalny nawet przez folię ochronną), już po chwili od podgrzania w kominku po całym domu roznosi się błogi, słodki, lecz niestety nieco za mocny i ciężkawy aromat czekoladowego ciasta i/lub cappuccino, czyli kawy z czekoladową nutą. W moim odczuciu, czekolada gra tutaj pierwsze skrzypce i trochę brakuje mi tych obiecywanych ziaren palonej kawy. Sam zapach nie jest zły - wręcz przeciwnie, jest ciepły, słodki i dosyć przyjemny - pod warunkiem, że dawkuję go z umiarem (czytaj: palę dosyć krótko i po chwili gaszę). W przeciwnym razie może po prostu męczyć, przytłaczać lub nawet... powodować ból głowy.
Na koniec jeszcze dodam, iż dla mnie tarteletki palone w kominku nie są idealnym rozwiązaniem, ponieważ mają tendencję do kruszenia się i brudzenia, zaś po podgrzaniu lubią się rozlewać przy przypadkowym szturchnięciu, co jest dosyć irytujące. Zdecydowanie wolę świece w słoikach, jednak tym razem zdecydowałam się na wosk w celu bliższego zapoznania z zapachem i upewnienia się, czy jest on wart zainwestowania nieco większej kwoty w wersję zamkniętą w szkle. Cieszę się, że jednak nie skusiłam się na świeczkę w słoiku, gdyż zapach na dłuższą metę okazał się dla mnie trochę za ciężki. Jeśli i Wy szukacie ciepłych, otulających aromatów na jesień/zimę, ale jednocześnie nie lubicie, gdy zapach jest zbyt ciężki i może przyprawić o ból głowy, lepiej będzie rozejrzeć się za czymś innym.
A Wy jakie zapachy na jesień polecacie? xo
Chyba by mi się nie spodobał.
OdpowiedzUsuńteż nie przepadam za takimi aromatami ;/
UsuńLubię takie zapachy, ale na pewno musiałabym go szybko gasić żeby mnie nie męczył.
OdpowiedzUsuńRozumiemy się ;)
UsuńDlatego ja najbardziej lubię mini świeczki typu daylight od Kringle Candle. Nie trzeba po nich sprzątać. :)
OdpowiedzUsuńNiedługo napiszę o moich ulubionych jesiennych zapachach tej marki, ale dalekie one będą Cappuccino Truffle, bo takie słodkie zapachy nie są w moim guście.
Kringle Candle muszę koniecznie wypróbować - niestety, nie mam do nich dostępu stacjonarnie, więc kiedyś przy okazji większych zakupów rozejrzę się za nimi na mintishop czy w innym sklepie online :)
UsuńJa czasami też tak robię, że zapalam wosk, a po chwili gaszę, gdy zapach jest zbyt mocny :)
OdpowiedzUsuńLepiej w porę działać, niż potem leczyć ból głowy! ;)
UsuńMma ten zapach , wyczuwam w nim czekolade i gorzkawą nutę :) jest przyjemny ale nie jest to typowy aromat dla czekoladocholika :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, jakaś delikatna gorzkawa nuta (gorzkie kakao?) również tu jest...
UsuńOstatnio ,,przewąchałam" ;) kilkanaście świec z YC i spodobał mi się jeden z tych ciasteczkowych zapachów, wyczuwalna była też nuta cynamonu, ale nie pamiętam nazwy.
OdpowiedzUsuńSprawdzę sobie jeszcze Cappuccino Truffle.
Sprawdź - swoją drogą ciekawe, czy przypadnie Ci do gustu! :)
UsuńLooks amazing! I love this brand *-*
OdpowiedzUsuńGreat blog! I'm following you! Follow back? ***
http://omundodajesse.blogspot.pt
The brand is really good, however, I'm also looking forward to trying Kringle Candle ;)
Usuńmiałam go ale takie jedzeniowe aromaty to nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam jedzeniowe aromaty, ale jednak znacznie lżejsze, szczególnie te owocowe ;)
UsuńSama nazwa brzmi obłędnie, ale skoro jest ciężki, to pewnie moja głowa zareagowałaby na niego alergicznie :/
OdpowiedzUsuńNiestety jest to bardzo prawdopodobne :/
UsuńBardzo kuszący jest ten zapach, ale obawiałabym się że mi pobudzi apetyt :D
OdpowiedzUsuńRozumiem - ja niestety w zimowe wieczory ciągle się czekoladą pocieszam a tyłek rośnie 🍫🎂🍰🍩🍧🍮🍯🍬
Usuńjak najbardziej mój zapach :)
OdpowiedzUsuńO :)))))
UsuńPal sześć zapach, ale kominek cudny :)
OdpowiedzUsuńKominek kupiłam rok temu (Polskie Świece). Razem z D. stwierdziliśmy, że już trzeba go wymienić na nowy ;)
Usuń