Mam fioła na punkcie zapachów i w związku z tym to, jak pachnie kosmetyk do codziennego użytku, ma dla mnie ogromne znaczenie. Mimo, iż uwielbiam zakupy online, to czasami wolę się jednak przejechać do sklepu stacjonarnego, zwłaszcza po to, by uniknąć kupowania kota w worku i zwyczajnie kosmetyk czy perfumy po prostu powąchać "na żywca". W salonach stacjonarnych YVES ROCHER podoba mi się fakt, iż przy każdym kosmetyku z linii Plaisirs Nature są wystawione flakoniki, dzięki którym można sobie poniuchać różne warianty i zdecydować, czy opis zapachu sprostał naszym oczekiwaniom. Przy przedostatniej wizycie w salonie YR skusiłam się na Energizujący żel pod prysznic i do kąpieli Mango & Kolendra w wersji XL (400 ml), bowiem zauroczył mnie swym zapachem już w pierwszej chwili, od pierwszego sztachnięcia. Myślałam, że wybiorę wersję zieloną albo czerwoną, ale jednak słodziutkie i energetyczne mango, przełamane lekko gorzką nutką kolendry, wymówiło szeptem moje imię i skutecznie wybłagało "Weź mnie, a nie pożałujesz!" Czy aby na pewno? O tym już za moment...
Kosmetyk ma duże, bardzo wydajne i solidne opakowanie, ale niestety zamykanie typu "klik" nie zawsze łatwo się otwiera (zwłaszcza, gdy rączki mokre, a paznokietki kruchutkie - wówczas można się nabawić połamania, rozdwojenia tudzież nieestetycznego zadziora). Konsystencja żelu jest lekko glutowata, taka wiecie "niezbyt gęsta i niezbyt lejąca", lecz w sam raz. Dobrze się pieni (ma w składzie Ammonium Lauryl Sulfate) i pachnie bardzo intensywnie; nawet kilka-kilkanaście minut po kąpieli, łazienka wypełniona jest słodkim i hipnotyzującym zapachem żelu Mangue Coriandre (bo tak w oryginale brzmi jego nazwa). Nawet po miesiącu czy dwóch codziennych pryszniców, wciąż jestem zakochana w tej nucie zapachowej, która absolutnie mi się nie nudzi (a żel na dniach mi się skończy). Niestety, piękne opakowanie i zapach to nie wszystko; jak mawiały nasze babcie, "z pięknej miski się nie najesz", domyślam się, że z pachnącej też niekoniecznie, ale do rzeczy - żel YR Mango i Kolendra rozczarował mnie ze względu na fakt, iż masakrycznie przesusza moją skórę i trochę ją podrażnia, czego efektem jest powrót nieestetycznych, suchych i lekko zaczerwienionych placków na ramionach oraz swędzenie - a to jest mój radar, jeśli chodzi o kosmetyki do ciała - jak coś przesusza lub uczula, to zawsze prędzej czy później wylezie w tamtym miejscu :(
Zalety produktu:
- ładne i solidne opakowanie
- fantastyczny, intensywny zapach mango z nutką kolendry i aloesu
- przyjemna konsystencja
- dobrze się pieni i przyzwoicie myje ciało (choć ma w składzie ALS, czego niektórzy raczej wolą unikać)
- dobra wydajność w przyzwoitej cenie (ok. 16 zł/400 ml)
- 98% składników pochodzenia naturalnego, baza myjąca roślinna, bez parabenów i etoksylanów).
Wady produktu:
- zamykanie ciężko się otwiera (warto w salonie nabyć pompkę za ok. 3 zł)
- przesusza skórę i może wywołać reakcje alergiczne (w moim przypadku, są to suche, zaczerwienione "placki" na ramionach)
- dostępność tylko w salonach stacjonarnych Yves Rocher oraz w sklepie online.
Żel pod prysznic ma przede wszystkim myć ciało i ładnie pachnieć, a przy tym fajnie, gdy ma przyjazny skład i nie przesusza skóry. Ten niestety ideałem nie jest. Fajnie wygląda, cudownie pachnie, skład ma całkiem ok (98% składników pochodzenia naturalnego, baza myjąca roślinna, bez parabenów i etoksylanów), choć eko-fanki i tak znajdą w nim pewnie kilka baboków (np. wspomniany wcześniej ALS). Dla mnie dyskwalifikujące jest niestety to przesuszanie skóry i z tego względu na pewno nie kupię go ponownie. Pomimo wspaniałego zapachu, oficjalnie obrażam się na nowe żele pod prysznic z serii Plaisirs Nature i z podkulonym ogonkiem wracam do Tołpy oraz w niedalekiej przyszłości mam zamiar wypróbować również żele pod prysznic The Body Shop, które ostatnio wpadły do mojego koszyka na wyprzedaży w Złotych Tarasach. Mam nadzieję, że one nie zrobią mi kuku. ;)
Dajcie mi znać, czy znacie żele YR i czy u Was też skończyło się przesuszeniem lub podrażnieniem skóry. Pozdrawiam cieplutko i do usłyszenia niebawem! xo
Szkoda, że wysusza, bo skoro tak cudownie pachnie, to aż żal go nie używać!
OdpowiedzUsuńSzkoda, bardzo szkoda! :(
UsuńSpojrzałam na tytuł i na pierwszy rzut oka przeczytałam "zapach suchego półdupka" i się zastanawiałam, o co chodzi :D Jestem zaskoczona, że kosmetyk z Yves Rocher się nie sprawdził, bo raczej słyszę o tej firmie same pozytywy.
OdpowiedzUsuńGeneralnie darzę firmę sporą sympatią, ale niestety nie jest to pierwszy ich kosmetyk, który przesuszył moją (oraz moich bliskich) skórę. Generalnie, te nowe żele oraz świąteczne limitowanki wypadały u mnie najgorzej. Jak w każdej firmie, są lepsze i gorsze produkty.
UsuńTeż używam od nich żelu, ale innego wariantu. U mnie nie przesusza skóry, no może trochę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że okazał się klapą, bo połączenie zapachowe jest intrygujące. Miałam żele YR z innej serii i nic złego mi się nie stało ze skórą.
OdpowiedzUsuńTe małe Jardins du Monde są spoko!
Usuńabsolutnie nie dla mnie ;/
OdpowiedzUsuńOd YR trzymam się z dala po tym jak ich krem narobił mi dużo nieprzyjemności na skórze :/
OdpowiedzUsuńW takim razie wystaw szczerą opinię na ich stronie online - mnie kiedyś podrażniał ich płyn micelarny, to oddali mi pieniądze przy kolejnych zakupach!
Usuńbede pamietac ze nie warto!
OdpowiedzUsuńTaki zapach jest u mnie obowiązkowy więc musze go kupić :)
OdpowiedzUsuńU mnie te żele YR sprawdzają się dobrze, przykro mi, że Cię przesusza :( Ale nie warto, skoro tak!
OdpowiedzUsuńTego akurat nie miałam zazwyczaj z ich żeli kupuję klasyki ( te które są w stałej sprzedaży od xx lat ) na szczęście nie miałam takiej sytuacji aby skóra była przesuszona lub podrażniona.. ale ten będę omijać na wszelki wypadek :)
OdpowiedzUsuńTe, które były w sprzedaży od xx lat to ja bardzo lubiłam, mleczka też, ale niedawno je wycofali i wprowadzili nowe warianty. No cóż, u mnie po prostu przesuszenie skóry dyskwalifikuje żel nawet o tak pięknym zapachu :/
UsuńZnam, miałam kilka z tej serii, ale u mnie nie było żadnych problemów z przesuszeniem. Za to moja Sis bardzo narzeka na te żele o to, że ją koszmarnie uczulają.
OdpowiedzUsuńWiesz, że ta seria to moja mała miłość. Mam cały czas dwie inne wersje i szczęśliwie nic się u mnie nie działo. Przy następnym zamówieniu z ciekawości sięgnę po ten zapach i spróbuję. Może to wina akurat tego gagatka.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie daj znać, jak Ci się sprawdzi!
UsuńNie stosowałam żeli pod prysznic tej marki od ponad roku :) Ale za to szampon pokochałam i wracam do niego jak boomerang. Współczuje przesuszenia, mnie stale podrażniają zele dlatego wybieram zazwyczaj Yope, Balea lub sama robię :)
OdpowiedzUsuńTo szacun za DIY! Szampony YR uwielbiam, chcę jeszcze spróbować ich słynnej płukanki octowej oraz olejku odbudowującego :) PS. fajnie było Cię wreszcie poznać w sobotę! :)
UsuńU mnie na szczęście nie wysuszył, mimo że mam suchutką skórę :)
OdpowiedzUsuńZapach kuszący, taki dla mnie, ale wady nie najciekawsze ;)
OdpowiedzUsuńNie mam problemu ze skórą ciała i nawet najtańsze mydło co najwyżej sprawi, że jest ona trochę napięta. Miałam żel tej marki i sprawdził się u mnie całkiem dobrze, choć rzeczywiście to zamknięcie to mała pomyłka.
OdpowiedzUsuńJa niestety gdzieś posiałam pompkę, a po nową nie chce mi się ekstra jechać do miasta ;) No widzisz, a moja skóra jest dosyć wymagająca, nawet jeśli chodzi o mycie ciała :/
UsuńMiałam oliwkowy z YR, i mimo że pięknie pachniał to też przesuszył mi skóre i trochę się zraziłam do tej firmy :(
OdpowiedzUsuńZapach ciekawi, a zarazem kusi mnie najbardziej! Musi być naprawdę przyjemny. :)
OdpowiedzUsuńTen zapach musi być boski, szkoda jednak że przesusza skórę :/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty YR, ale ostatnio jeden z żeli powodował właśnie przesuszenie na ramionach tak jak ten
OdpowiedzUsuńNo właśnie, coraz częściej słyszę o podobnych przypadkach... może firma popracuje nad recepturą tych nowych żeli?
Usuńwyobrażam sobie jak pachnie... mmm :)
OdpowiedzUsuńTen zapach <3
OdpowiedzUsuńJa jeszcze chyba nie miałam od nich żelu ;)
OdpowiedzUsuńAkurat ten siedzi grzecznie w szafie i czeka na swoją kolej, ale inne z tej serii używałam i nic złego mi nie robią :) Choć ja to lubię mieć dwa żele pod prysznicem i używam w zależności od nastroju ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że u Ciebie bez skutków ubocznych! Ja też lubię zmieniać żele czy szampony ;)
UsuńOjej szkoda, że przesusza, ja i tak mam problemy z suchością skóry :(
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię ten żel :)
OdpowiedzUsuńGdyby nie sucha skóra, też byłby moim ulubionym!
UsuńWedług mnie zapach obłędny, mi niestety skórę wysusza większość drogeryjnych myjadeł.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie mieliśmy okazji używać kosmetyków YR, ale czytaliśmy wiele recenzji ich produktów na blogach i u Ciebie pierwszej znaleźliśmy informację o przesuszaniu skóry.
OdpowiedzUsuńW takim razie czytamy inne blogi ;) a tak serio, to moja skóra jest jednak bardzo wrażliwa i często tak reaguje na żele pod prysznic, zwłaszcza w obecności SLSów lub dużej ilości substancji zapachowych :/
Usuń